The printable version is no longer supported and may have rendering errors. Please update your browser bookmarks and please use the default browser print function instead.
—
|
18. Elvis Costello — Imperial Bedroom
Kasia Wolanin
Imperial Bedroom to ponoć Costellowski Sierżant Pieprz i nie chodzi bynajmniej tylko o osobę producenta Geoffa Emericka, który w przeszłości pracował z The Beatles. Krytycy doszukiwali się w tym albumie swoistego konceptu, ale podobnie jak w przypadku Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band trudno tu coś takiego odnaleźć. Obok My Aim Is True i This Year's Model to właśnie „Imperial Bedroom” uchodzi za najlepszy krążek w dorobku wokalisty z Liverpoolu, który obok jego trzech innych albumów znalazł się w drugiej setce listy 500 najlepszych płyt wszechczasów według Rolling Stone. Mimo to album nie osiągnął komercyjnego sukcesu. Jedna z najlepszych w ogóle popowych piosenek Costello, „You Little Fool”, nie zaistniała na listach przebojów, metafizyczny hymn „Man Out Of Time” podobnie jakoś umknął wówczas uwadze, a eklektyzm płyty, jeszcze większy niż przy Trust, prawie wcale nie został zauważony. Z poślizgiem właściwie odkryto „Imperial Bedroom” na nowo, a New York Times za tę płytę porównał nawet Costello do George’a Gershwina. W tym wypadku powiedzenie „lepiej późno niż wcale” zdaje się nabrać jakby głębszego sensu.
|
|
Screenagers, July 17, 2006
Kasia Wolanin reviews Get Happy!! and Imperial Bedroom as part of a feature on the best 100 albums of the 1980s. Imperial Bedroom was ranked number 18, and Get Happy!! number 64.
|
64. Elvis Costello — Get Happy!!
Kasia Wolanin
Koledzy z The Attractions w czasie nagrywania Get Happy!! ponoć strasznie narzekali na Costello, że za dużo nasłuchał się soulu, że chce z nich zrobić band grający właśnie tego typu muzykę. Poza tym, jaka presja musiała na nich wówczas ciążyć? Zabrali się bowiem za nagrywanie nowego materiału w niespełna rok po spektakularnym sukcesie Armed Forces – płyty sprzedanej w niebotycznej jak na tamte czasy liczbie egzemplarzy. Mimo że następca krążka z 1979 roku nawet nie zbliżył się do wyniku swojego poprzednika pod względem komercyjnym, dziś to właśnie „Get Happy!!” wygrywa konfrontację w każdym innym aspekcie nie tylko z „Armed Forces”, ale też z większością innych wydawnictw Elvisa Costello. W tym szaleństwie była metoda. Album liverpoolczyka w 1980 roku na nowo zdefiniował istotę muzyki pop, zamknął ją w zwarte i krótkie formy, otworzył przed nami nowy świat wariackich motywów, którymi żonglował niczym rasowy, cyrkowy kawalarz i w żadnym z tych kilkunastu utworów z „Get Happy!!” się nie powtarzał, a przy tym umiał być śmieszny, cyniczny i poważny jednocześnie. Wyzwolił też nowe pokłady energii z The Attractions, którzy pokazali jak wydobywać dźwięki z instrumentów z radosną frywolnością. Costello na „Get Happy!!” stworzył inteligentną muzykę rozrywkową dla mas i to był właściwie jego ostatni tak ważny gest w tej kwestii. Potem zaczęło chodzić mu już trochę o co innego.
|
|
|
|
|
|
External links